Informacje dla matek
Co mam zrobić, jak jestem w ciąży i nie mam warunków, aby móc zaopiekować się swoim dzieckiem?
W sytuacji, w której doświadczasz kryzysu związanego z trudnościami dnia codziennego (brak pracy, odpowiednich warunków mieszkaniowych), nie doświadczasz wsparcia najbliższych lub czujesz, że nie jest to odpowiedni dla Ciebie moment, aby cieszyć się z macierzyństwa, możesz nawiązać kontakt z pracownikiem ośrodka adopcyjnego. W miłej i przyjaznej atmosferze będziesz mogła przyjrzeć się na nowo swojej sytuacji życiowej, otrzymasz niezbędne wsparcie, aby móc podjąć jak najlepszą decyzję dla dziecka i siebie. Wizyta w ośrodku adopcyjnym do niczego Cię nie zobowiązuje.
Zadaniem ośrodka adopcyjnego jest wspieranie matek, a nie zachęcanie do oddania dziecka do adopcji. Ostateczną decyzję podejmiesz Ty sama po porodzie, przez 6-tygodni masz również czas na zmianę podjętej decyzji. Nasza pomoc jest bezpłatna oraz na życzenie osoby zainteresowanej - z zachowaniem anonimowości. Możesz przyjść do nas także z ojcem dziecka lub inną osobą bliską dla Ciebie. Jeśli nie jesteś pełnoletnia do ośrodka będziesz musiała przyjść z opiekunem prawnym (zazwyczaj z rodzicem).
W czym może pomóc mi ośrodek adopcyjny?
Pracownicy ośrodka adopcyjnego udzielą Ci niezbędnego wsparcia w obszarze poradnictwa psychologicznego i prawnego dotyczącego adopcji Twojego dziecka. Wskażą skutki prawne
i psychologiczne podjętej przez Ciebie decyzji, okażą wsparcie w przejściu drogi od podjęcia przez Ciebie decyzji o przekazaniu dziecka do adopcji, do momentu zrzeczenia się praw rodzicielskich wobec niego przed sądem. Przedstawią krok po kroku procedury dotyczące adopcji dziecka, zanim trafi ono do rodziny adopcyjnej.
Kiedy mogę dokonać zrzeczenia się praw rodzicielskich wobec dziecka?
Zrzeczenia się praw rodzicielskich wobec dziecka, czyli inaczej wyrażenie zgody na przysposobienie swojego dziecka bez wskazywania osoby przysposabiającego, może nastąpić dopiero po upływie 6 tygodni od dnia urodzeniu dziecka i musi być dokonane przed sądem rodzinnym. Oświadczenie złożone przez Ciebie w szpitalu czy ośrodku adopcyjnym jest tylko wstępną deklaracją i nie ma mocy prawnej. W związku z tym, jedynie Twoje osobiste oświadczenie woli złożone w obecności sędziego posiada moc prawną i całkowicie kończy Twoją rodzicielską odpowiedzialność za przyszły los dziecka. Takie rozwiązanie prawne dba o dobro dziecka, a także Twoje, gdyż nikt nie będzie Cię więcej niepokoił w sprawie dziecka, ani dociekał okoliczności zrzeczenia.
Gdzie będzie moje dziecko przebywało do czasu adopcji?
Twoje dziecko, od momentu wypisania ze szpitala do czasu adopcji, będzie umieszczone w pieczy zastępczej tj. w pogotowiu rodzinnym, rodzinie zastępczej lub rodzinnym domu dziecka. Są to miejsca prowadzone przez osoby przygotowane do pełnienia takiej roli i swoim funkcjonowaniem nie różnią się od zwykłej rodziny. Zazwyczaj w takiej rodzinie zastępczej przebywa kilkoro dzieci o podobnej sytuacji życiowej. Twoje dziecko zostanie otoczone tam odpowiednią opieką i przygotowane do adopcji, by po uregulowaniu sytuacji prawnej mogło zostać zgłoszone do ośrodka adopcyjnego. Dopiero wtedy dobiera się nowych rodziców adopcyjnych do potrzeb dziecka, spośród kandydatów zakwalifikowanych i sprawdzonych przez ośrodek adopcyjny, oczekujących na propozycję adopcji dziecka.
Czy będę mogła się pożegnać ze swoim dzieckiem?
Jak najbardziej jest to możliwe przed umieszczeniem dziecka w pieczy zastępczej. Jedną z form pożegnania może być napisanie listu do dziecka, czy przekazanie jakiejś drobnej pamiątki. Jeśli
nie chcesz, nie musisz tego robić, możesz także poprosić w szpitalu, by nie pokazywano Ci dziecka
po porodzie.
Czy będę mogła zobaczyć swoje dziecko po adopcji?
Nie ma takiej możliwości, gdyż obowiązuje tajemnica adopcji. Nie będziesz także wiedzieć kto adoptował Twoje dziecko. Rodzice adopcyjni nabywają prawa i obowiązki wobec dziecka przysposabianego, jakby to miało miejsce w przypadku rodzicielstwa biologicznego, a prawo chroni prywatność nowej rodziny.
Czy moje dziecko będzie mogło mnie odszukać po adopcji?
Dziecko ma prawo do poznania swojej historii i tożsamości, dlatego może chcieć odszukać swoich biologicznych rodziców po uzyskaniu pełnoletności lub trochę wcześniej za zgodą i przy pomocy rodziców adopcyjnych. W większości dzieci chcą poznać jedynie dane osobowe rodziców biologicznych i okoliczności adopcji, tylko niektóre dążą do bezpośredniego spotkania.
Czy jak oddam jedno dziecko do adopcji, to następne, które urodzę zostanie mi odebrane?
Podjęcie decyzji o przekazaniu dziecka do adopcji nie skutkuje pozbawieniem rodzica biologicznego władzy rodzicielskiej wobec kolejnego dziecka i nie ma wpływu na Twoje prawa rodzicielskie wobec następnych dzieci, które urodzisz.
Dlaczego matki oddają swoje dzieci do adopcji?
Rodzice biologiczni – te słowa często przyprawiają rodziców adopcyjnych co najmniej o gęsią skórkę... Z biologicznymi ojcami sprawa zazwyczaj, pod względem psychologicznym, jest prostsza, bo przeważnie są nieznani, domniemani, mniej lub bardziej enigmatyczni, trochę nierealni, stąd może łatwiej puścić ich w “adopcyjną niepamięć”. Co innego matka biologiczna – zawsze jedna, znana, istniejąca, ma imię, nazwisko, czasem twarz przez obecność na facebooku - jeśli ulegniemy pokusie by ją wyszukać... Czasem wolelibyśmy ją nazywać “kobieta, która urodziła nasze dziecko”, “pani”, by słowo “mama” było tylko nasze, piękne i dobre, przesycone uczuciami, żeby się nie trzeba było nim z nikim dzielić. Jak głosi przysłowie “matka jest tylko jedna”, tylko że w przypadku adopcji, matki zawsze są co najmniej dwie (nie licząc opiekunów zastępczych, których dzieci także czasem nazywają mamą i tatą). Taki galimatias, rozum próbuje ogarniać, w ośrodku adopcyjnym tłumaczą, wyjaśniają, podają racjonalne i psychologiczne argumenty, ale serce swoje - nie chce zrozumieć, przyjąć, kieruje się emocjami, takie “głupie” i nie chce rozumu słuchać. A może jak uświadomimy sobie co matka biologiczna przeżywała, jaki splot złych wydarzeń nastąpił w jej życiu i w tym mało sprzyjającym położeniu pojawiło się w dziecko, to i nasze serce się uspokoi, wyciszy?
Na pewno jedno nie podlega dyskusji i jest jasne – to matka biologiczna dała życie naszej adopcyjnej córeczce, synkowi. Nosiła nasze dziecko w swoim łonie i wydała na świat. Tylko często okoliczności jakie towarzyszyły temu wydarzeniu dalekie były od ideału. Pierwsza ciąża, albo i druga, trzecia, kolejna, wszystkie dzieci odebrane, albo oddane tuż po porodzie. Ciąże nieplanowane, nastoletnie, ze zdrady, może czasem gwałtu dokonanego przez partnera, “po pijaku”, na imprezie, a nawet z romansu z żonatym szefem. Ciąże bardzo rzadko monitorowane przez lekarza, ukrywane przed światem, rodziną, pełne stresu, w niedożywieniu, kto by myślał o witaminach dla ciężarnych? O papierosy to już nawet nie ma co pytać, większość pali. Alkohol? - niektóre twierdzą, że nie piły, nawet zarzekają się - a dziecko rodzi się z pełnym zespołem FAS, inne przyznają się do piwa... Na ogół mają świadomość, że alkohol szkodzi nienarodzonemu dziecku. Kobiety silnie uzależnione od narkotyków zazwyczaj nie ukrywają, że w ciąży “brały”, no bo jak wytrzymać? Inne mówią o sporadycznym przyjmowaniu różnych środków, może chciałyby częściej, ale za drogo. Nie przyznają się, że próbowały poronić, przyjmując środki polecane w internecie. Kobiety bez wsparcia w osobach bliskich, rodzinie, nie mają komu przekazać dziecka w rodzinę zastępczą, by maluch mógł dorastać jeśli nie z matką, to choć wśród krewnych. Bywają młode dziewczyny, wychowanki domów dziecka, co zachłysnęły się dorosłością, ale nie potrafią udźwignąć odpowiedzialności za drugiego człowieka, boją się macierzyństwa. Nie wiedzą, jak powinna zachowywać się dobra matka, bo skąd miały się tego nauczyć? Placówka nie przygotuje do tej roli, tego się uczymy z życia, z doświadczeń własnego dzieciństwa. Jedyne czego na pewno chcą, to by ich dziecko nie trafiło do domu dziecka i nie powtórzyło ich historii.
Przez lata pracy w ośrodku adopcyjnym jest się świadkiem takich historii, słuchaczem, czasem powiernikiem tajemnic. Bywają chwile, że ogrom życiowych tragedii i splotów nieszczęść jest nie do udźwignięcia, klucha w gardle, maska profesjonalizmu, by się nie rozpłakać, bo psychologowi przecież nie wypada... Taka kobieta czasem jest świadoma, że i tak odbiorą jej kolejne dziecko, bo nie ma warunków, “brud i bieda”, partner pije i bije, czasem piją razem, narkotyki ciągną na dno i jeśli przyjdzie wybrać, czy kupić mleko dla dziecka, czy kolejną “działkę” to wie, co wybierze... Kobiety przychodzą do psychologa w ośrodku adopcyjnym z mniejszym, lub większym przekonaniem, iż po urodzeniu oddadzą dziecko i chcą wiedzieć, co je czeka w szpitalu, jakie są procedury, jak “technicznie” podejść do sprawy. Dopytują, czy mogą zobaczyć, przytulić dziecko, czy mogą też prosić, by nikt im dziecka nie pokazywał, nie kazał zajmować się nim w szpitalu, karmić, chcą wiedzieć, czy mogą nadać imię, czy też nie muszą tego robić. Te zdecydowane, a raczej zdesperowane chcą się jak najszybciej odciąć emocjonalnie od dziecka, nie czuć, zapomnieć, by nie obudzić w sobie naturalnego przywiązania, czy okruchów miłości macierzyńskiej. Najtrudniej tym, które miały już dziecko. Nie chcą zostawiać listów do dziecka, pamiątek, chcą, by dziecko pozostało czystą kartą, którą zapiszą nowi rodzice po swojemu. Już w ciąży czasami wolą myśleć, wyobrażać sobie, jakby dziecko nigdy nie było ich, bo tak może łatwiej.
Niekiedy mają mniej odwagi, by się pokazać, więc tylko dzwonią anonimowo do ośrodka opowiadając fragment swojej historii, ale zawsze można wyczuć w ich głosie ulgę, a nawet siłę, gdy słyszą, że to one są odpowiedzialne za przyszłość dziecka i mogą o niej zadecydować. I nikt ich nie poucza, nie ocenia, słyszą, że oddanie dziecka do adopcji jest wyrazem matczynej troski, dbaniem o dobro dziecka. Często wypytują, jacy ci rodzice adopcyjni będą, czy na pewno będą kochać dziecko, dbać o nie, czy nie zrobią mu krzywdy, „bo w gazetach, internecie różne straszne historie można o takich rodzinach adopcyjnych przeczytać...” Słychać westchnienie ulgi, gdy dowiadują się, że kandydaci muszą mieć pracę, odpowiednie warunki finansowe, mieszkaniowe, być kochającym się małżeństwem, przejść testy psychologiczne, pedagogiczne, szkolenie, by “dostać” dziecko w adopcję.
Każda z tych kobiet, młodych dziewczyn boi się niezrozumienia, oceny, bo przecież społeczeństwo z góry wie “wyrodna matka”, “jak można oddać swoje dziecko”, “bez serca” - to tylko te delikatniejsze określenia. W tych momentach są to przestraszone kobiety, które opowiadają swoje historie czasem szczerze, częściej tylko mówią kawałek prawdy ze swojego życia, ukrywając je w ładniejszym opakowaniu, bo brutalna prawda przeraża je same i nie chcą przestraszyć słuchacza. Może zmyślają historie w jaki sposób pojawiła się ciąża, bywa, że wspominają o swoim braku zgody na współżycie i przemoc ze strony byłego partnera, szukając w ten sposób większego zrozumienia dla siebie, że oddają dziecko? I trzeba to uszanować, nie ranić i tak mocno pokaleczonych istnień, nie dociekać stuprocentowej prawdy, pozwolić na tajemnice, niedomówienia. Formalnie, w sądzie przy oddaniu dziecka do adopcji i tak muszą podać jakiś przybliżony, ogólny powód, bo sędzia o to pyta, ale nikt nie dochodzi, czy jest realny i faktyczny. Najczęściej mówią o trudnościach ekonomicznych, że nie mają wsparcia, że ojciec dziecka go nie chce, a same nie czują się na siłach podołać wychowaniu. Przecież tylko ta kobieta wie, co naprawdę dzieje się w jej życiu, ma prawo do intymności i chce zachować niektóre fakty dla siebie. Najważniejsze jest to, że matka biologiczna świadomie i bez przymusu uznaje, że nie wychowa swojego dziecka, i pragnie je powierzyć bezinteresownie zupełnie obcym ludziom, nie znając ich, ale ufając, że nikt nie skrzywdzi jej dziecka. I nie jest tak, że nie potrafi go kochać, zaakceptować, bo zdarza się, że w jej sytuacji najlepszym wyrazem miłości do kochanej osoby jest, by pozwolić jej odejść. Jak istotne jest mieć tego świadomość! Każdy ma prawo do godności, a niektóre z tych kobiet słysząc takie słowa
w bezpośredniej rozmowie wyglądają, jakby pierwszy raz od długiego czasu ktoś im to uświadomił, traktował podmiotowo i uznał jako osoby.
Kiedy się słucha tych wszystkich zwierzeń, zamiast oceny, wyroku, rodzi się głębokie ludzkie współczucie, zrozumienie, ponieważ decyzja o oddaniu dziecka po urodzeniu do adopcji jest przez matkę podejmowana świadomie i dobrowolnie. Czasami jest to jedna z niewielu rzeczy, o których może sama zadecydować w swoim życiu. Taka decyzja nigdy nie jest łatwa, choć może czasem sprawia takie wrażenie, gdy się na to patrzy z boku. Przykładowo nastolatka w przypadkowej ciąży - “wpadka” z imprezy, miłosne eksperymenty z kolegą z klasy, podobnie niedojrzałym dzieciakiem jak ona. I tylko jeden cel, by wszystko było takie jak wcześniej, by znów być dziewczyną, co cieszy się młodością, życiem, chodzi do szkoły, na imprezy, ma chłopaka, koleżanki, maturę, potem studia, a nie wchodzi w dorosłość i odpowiedzialność za małego człowieka. Nie oczekujmy dojrzałości, akceptacji i w pełni świadomych decyzji od jeszcze nieukształtowanej osoby. Jeśli taka dziewczyna nie ma wsparcia w rodzinie, w swojej matce, ojcu, czy innych bliskich osobach, które przejmą rolę rodzicielską wobec dziecka na początku, to nie jest w stanie udźwignąć tego sama. Czasem zadziwia dojrzałość tych dziewcząt - nie chcą dziecka, bo wiedzą, że same do roli matki nie dorosły, a nie chcą powtarzać traumy, jakiej doświadczyły w swoim domu z bezradnymi, “nieogarniętymi”, nieakceptującymi, przemocowymi, lub uzależnionymi rodzicami. Te dziewczyny często traktują oddanie dziecka jako pozbycie się “problemu”, ulgę, jeszcze nie wiedzą i nie rozumieją tego, że to do nich wróci, gdy będą dorosłe. Trudne uczucia pojawią się najbardziej wtedy, gdy być może w przyszłości zostaną świadomymi mamami swoich, tym razem wyczekiwanych, dzieci.
Czasem przychodzą do ośrodka dorosłe, dojrzałe kobiety, po latach chcą się upewnić, że ich dziecko jest szczęśliwe, że wyrosło na dobrego człowieka, że rodzice adopcyjni o nie dbali i kochali... Możemy tylko wysłuchać, przyjąć żal, jaki noszą w sercu, bo rodzice biologiczni nie mogą niczego się dowiedzieć o dalszych losach dziecka, obowiązuje tajemnica adopcji. Niektóre z tych matek myślą o przyszłości, że być może kiedyś ich biologiczne dziecko będzie chciało się spotkać, spojrzeć w oczy. Obrzuci wtedy matkę biologiczną wzrokiem pełnym pogardy? Złości? Nienawiści? Obojętności? Współczucia? Zapewne chciałyby w oczach oddanego dziecka ujrzeć choć cień zrozumienia, może wybaczenia? Bo niektóre z tych matek nigdy nie będą potrafiły wybaczyć sobie... Co w swoich oczach będzie miało dorosłe dziecko zależy także od Was, Drodzy Rodzice Adopcyjni.
Tulipani - co robimy?
Zapewnia perinatalną opiekę paliatywną osobom, którzy w okresie ciąży otrzymują diagnozę nieuleczalnej, zagrażającej życiu choroby płodu. Perinatalna opieka paliatywna jest oferowana od momentu podejrzenia/ rozpoznania choroby do 28 dnia po porodzie.
https://pomorzedzieciom.pl/komu-pomagamy/hospicjum-perinatalne.html